Steve Jobs by Walter Isaacson

Biografia Steve’a Jobsa autorstwa Waltera Isaacsona od samego początku wzbudzała duże zainteresowanie, nie tylko wśród osób interesujących się produktami firmy Apple. Nic więc dziwnego, że i ja byłem nią zainteresowany. Ze wstydem muszę się jednak przyznać, że przebrnięcie przez nią zajęło mi 279 dni. I uprzedzę od razu pytania – nie, aż tak wolno nie czytam.

 

Na początek jedna ważna sprawa. Książka jest biografią Jobsa i tak należy ją traktować. Przyznam się szczerze, że czasem o tym zapominałem i dziwiłem się, czemu tak niewiele jest napisane na pewne tematy. Szczególnie ciężko było mi przebrnąć przez rozdziały opisujące początki firmy Apple. Tutaj mam wrażenie, że dla każdego poszukiwacza informacji cenniejszym źródłem będzie duet książek iCon i iWoz. Biografia Isaacsona pomija sporo smakowitych szczegółów. Zamiast tego dostajemy garść informacji o życiu prywatnym Jobsa. Niby jest to zrozumiałe, jednak czasem dziwiło mnie, że autor tak bardzo rozwodzi się nad tym jak Jobs w danej chwili się zachowywał, a pomija istotne wydarzenia z jego życia zawodowego. Ma to swoje plusy, bo nigdy wcześniej nie miałem możliwości spojrzeć w ten sposób na Jobsa. Choć zawsze byłem świadom, że nie jest krystaliczną postacią, po lekturze tej książki uświadomiłem sobie kilka bardzo istotnych faktów, na temat jego osobowości. Jakbym po prostu lepiej go poznał. Mimo tego wydaje mi się, że lata od powrotu Jobsa do Apple, są lepiej opisane niż czas, kiedy firma startowała.

Jeszcze przed rozpoczęciem lektury sporo rozmawiałem o tej książce z Danielem (www.piszmac.pl), który też miał pewne problemy z przebrnięciem przez tą książkę. Dzięki niemu wiem, że problemem nie jest tłumaczenie, bo oryginał czytało mu się dokładnie tak samo. Isaacson po prostu uparcie, po kilkanaście razy, powtarza jedne i te same sformułowania. W miarę jak brniemy przez lekturę, staje się to coraz bardziej widoczne i irytujące. Kiedy w pewnym momencie uświadomiłem sobie, że już cztery rozdziały wcześniej, autor ostro wałkował jakiś aspekt osobowości Jobsa, a teraz znowu do tego powraca i powtarza po kilka razy, nie sposób było nie spojrzeć na objętość książki. Wydaje się, że bez tego nachalnego powtarzania w kółko pewnych rzeczy, książka mogłaby być zauważalnie cieńsza. Nie dziwię się, że jakieś aspekty osobowości Jobsa, wydały się Isaacsonowi na tyle istotne, żeby położyć na nie większy nacisk. Dziwię się, że jak się do czegoś przyczepi, to powtarza kilkadziesiąt razy. Wobec tego nie trudno poczuć się jak idiota. Autor nie tylko prowadzi nas za rękę, do wykutej przez siebie figury Jobsa, ale też kropka w kropkę wyjaśnia każdy istotny dla niego detal.

Książka sama w sobie nie jest zła. Dla osób chcących zagłębić się bardziej w osobowość Jobsa niż w historię Apple, jest zdecydowanie pozycją godną polecenia. Niestety przyjemność lektury psuje zbytnie wałkowanie w kółko tych samych faktów. Jeśli ktoś po lekturze biografii autorstwa Isaacsona czuje niedosyt, to zdecydowanie powinien sięgnąć po książki iCon i iWoz.

Dodaj komentarz

3 Komentarze

  1. D.

     /  10/04/2013

    Powiem Ci, że do dziś nie umiem sobie wyrobić jednoznacznej opinii o tej książce. Nie umiem też jej z czystym sumieniem polecać. To, o czym napisałeś, jest jej ewidentną słabością. Prawdopodobnie autor czuł się w obowiązku, by umieszczać swoje komentarze interpretacje faktów i to bardzo obciążyło książkę czymś niedobrym. Jakby to był scenariusz do „Uwagi” w TVN albo coś takiego ;-)

    Odpowiedz
  2. To prawda. Ja znam kilka osób, które aż tak nie „siedzą” w Apple jak my i im to nie przeszkadzało. Choć zastanawiam się, czy to jest jakkolwiek powiązane ;)

    Odpowiedz
    • D.

       /  10/04/2013

      Hmm. Mnie, sympatyka Apple, ta książka zmuliła. Nie partiami dotyczącymi firmy, bo to chętnie przeczytałem ponownie, a właśnie „domorosłą” psychoanalizą osobowości Steve’a.

      Odpowiedz

Dodaj odpowiedź do D. Anuluj pisanie odpowiedzi